Stawiam dolary przeciwko orzechom, że obecny cyrk w związku z brexitem do dobrze wyreżyserowany teatrzyk dla wyborców.

Każdy doskonale wie, że brexit się nie nie opłaca a fantazje o nowych umowach handlowych z Indiami, USA, Kanadą czy chinami to zwykłe wannabe i mokre fantazje turboanglów i turbonormanów.

Indie wyraźnie powiedziały, że nie mają zamiaru oferować nikomu specjalnych warunków (a gdyby miało do tego dojść to najpierw ułatwienia wizowe), Australia dawno temu oznajmiła, że na nic poza ustaleniami WTO nie ma co liczyć, USA działa ja im się podoba i nie bawi się w wielkie przyjaźnie, dla Chińczyków, UK jest równie ważne jak dla Polski ważna jest Armenia. Do handlowania pozostają jeszcze Kraje UE (czyli kupiliśmy cegłę a następnie sprzedajemy cegłę), Rosja (która za wiele nie może zaoferować…) i ew. kraje afrykańskie. Do tego dochodzą: spadek wartości funta i ryzyko dla systemu emerytalnego bardzo mocno powiązanego z nieruchomościami.

Ponieważ twardy elektorat brexitowy to w znacznej mierze równie ograniczone osoby jak twardy elektorat pisowsko-kucowski rozpoznający jedynie 'my albo oni’, trzeba było ich wziąć sposobem. Burdel jest robiony celowo aby ich zmęczyć, zmiękczyć i sprawić aby się pogubili, gdyż gdyby pojawiła się nagle opcja 'nie wychodzimy’ albo 'przekładamy’, towarzyszyłyby temu spore zamieszki.

Idę o zakład, że dzisiaj sytuacja się nie zmieni, dalej będzie bałagan aby dać Teresce (albo nawet Królowej) mandat do:

a) przełożenia brexitu o kolejne 5 lat
b) wycofania Art 50.
c) kolejnego referendum, ale dotyczącego samej treści dealu (bo demokrację trzeba szanować)

Jeżeli nie mam racji, wpłacam stówę na WOŚP albo zamawiam za tą kwotę pudełko żółtych, gumowych kaczek do siedziby wypoka.

#uk #brexit

Powered by WPeMatico