#uk #anglia #emigracja #pracbaza #pracbazaproblems #polaknaemigracji i dodam jeszcze tag #patologiazewsi bo takie zachowanie wynosi się chyba właśnie z zaściankowych wsi

Siemson, tyle się naczytałem swego czasu o emigracji, przede wszystkim o Polakach na emigracji w większej grupie, jakoś w to nie wierzyłem – powiedziałem sobie w duchu „ja taki nie będę”.

I tak też było, koledzy moi z pracy zawsze mogli liczyć na moją pomoc, bo w znakomitej większości wszyscy się potrafili „dogadać”, ale jednak nie potrafili. Mam za sobą niezliczone godziny siedzenia w banku, załatwianie papierów z pracy, załatwianie NIN i wszystkiego czego potrzebowali, oczywiście nie odbywało się to za darmo – zawsze jakaś flaszka wpadła, bo ciężko mi było to robić za pieniądze. Mam nawet 2 przygody w szpitalu, jeden gościu miał zawał, a drugi dostał drutem z tarczy do szlifowania w oko(nie mam niestety zdjęcia, żałuję że nie zrobiłem).

Po kilku miesiącach się zaczęła ta ich polskość, jako że potrafiłem mówić po angielsku, spędzałem jakaś część swojego czasu w biurze, załatwiając sprawy często nieswoje – w ich mniemaniu to już nie jest praca i „dlaczego nie pracujesz?”. I wtedy w sumie zaczęło się to ich „przypierdalanie się” o wszystko. Bardzo szybko pozapominali, że dzięki mnie mają tą pracę, naprawdę szybko. Nawet ludzie, którzy byli nieszkodliwi dla mnie i neutralni na początku, pod wpływem całej reszty też mi zaczęli dogryzać.

I tak mijały miesiące w pracy, ja dalej pracując w magazynie byłem raczej niewidoczny na budowie. Zmieniło się to miesiąc temu, kiedy zacząłem pracować z BHP jako tłumacz i pomocnik, gdzie pracują sami Anglicy. Nagle zaczęło większości przeszkadzać, że zadaję się z Anglikami i „dlaczego nie z nami?”, „czujesz się lepszy od nas?”.

Doszedłem do wniosku, że odpowiedzią jest tak, czuję się kimś lepszym, bo nie jestem zakompleksionym szczurem jak większość tutaj, jak komuś się układa, to nie znaczy, że trzeba go w dół ciągnąć, bo ja mam gorzej tylko się z nim cieszyć, jak mi coś w życiu nie pasuje, to to zmieniam albo się staram, a nie narzekam i nic z tym nie robię. Banda jebanych kretynów.

Doszło do tego, że będąc podpitym jeden delikwent groził mi wpierdolem na mieście, tylko dlatego że pracuję z Anglikami i z nimi rozmawiam. Teraz już mogę mówić, że wiem jak to jest z Polakami na emigracji?

Nie szczujcie za to, ze uogólniam, tak było mi prościej.

Powered by WPeMatico